W ostatnim wpisie o moim blogowaniu wspomniałam, że od czerwca regularnie publikuję na blogu. Był to poniedziałek, dzień moich urodzin. Tego samego dnia los chciał, aby te słowa stały się kłamem. Wylądowałam na porodówce i wyglądało na to, że ponad miesiąc wcześniej mój syn przyjdzie na świat. Tak się nie stało, jednak do czasu, aż pojawi się na świecie muszę tu zostać. Jest jednak dobra wiadomość. Mam w końcu do dyspozycji komputer. Może dzięki temu dni tutaj będą miały mi szybciej, a i dla Was uda mi się coś skrobnąć. Dzisiaj najwyższy czas podsumować październik i zaprosić Was do linkowania. Zanim to zrobicie sprawdźcie co wydarzyło się tutaj w ostatnim miesiącu bo może coś ciekawego przegapiłyście!
Miesiąc zaczęłam od subiektywnego przeglądu kulturalnego. Oprócz tego, że poleciłam Wam kilka filmów i książek to pisałam również, że wybieram się do teatru w ramach miesiąca teatrów. Spektakl na którym miałam być odbył się w piątek. Bilety jednak się nie zmarnowały, a relacja, którą dostałam od przyjaciół sprawiła, że żałuję jeszcze bardziej, że nie mogłam być tam osobiście. Jestem jednak pewna, że jeżeli taka okazja się powtórzy to z niej skorzystam. Wy macie jeszcze na to szanse! Nie zanudzałabym Was opowieściami o spektaklu, jednak po przeczytaniu tego co napisała mi Justyna o "Dziadach" nie mogę się z Wami tym nie podzielić. UWAGA! Jeśli wybierasz się na to przedstawienie nie czytaj poniższego fragmentu, aby nie psuć sobie niespodzianki!
Sztuka była szalona! Właściwie zaczynała się już przed wejściem do teatru. Przed drzwiami stała zjawa nucąca operowym głosem ponurą melodię. O ile w jej przypadku łatwo było zorientować się, że to element tematyczny o tyle czarnoskóra bezdomna z wózkiem zakupowym pełnym dobytku z zawieszoną na nim amerykańską flaga, zaczepiająca wchodzących gości i prosząca o parę groszy czy czarnoskóry chłopak opierający się o ścianę teatru i słuchający muzyki wyglądali jak wycięci z brooklińskiego getta. Widz dopiero w połowie pierwszego aktu dowiadywał się że to również aktorzy!
Sztuka była szalona! Właściwie zaczynała się już przed wejściem do teatru. Przed drzwiami stała zjawa nucąca operowym głosem ponurą melodię. O ile w jej przypadku łatwo było zorientować się, że to element tematyczny o tyle czarnoskóra bezdomna z wózkiem zakupowym pełnym dobytku z zawieszoną na nim amerykańską flaga, zaczepiająca wchodzących gości i prosząca o parę groszy czy czarnoskóry chłopak opierający się o ścianę teatru i słuchający muzyki wyglądali jak wycięci z brooklińskiego getta. Widz dopiero w połowie pierwszego aktu dowiadywał się że to również aktorzy!
Jakub Wittchen |
Sztuka była pełna amerykańskich symboli. Mistrzem ceremonii Dziadów był "batmanowski" Joker, pierwszą zjawą Marylin Monroe,a Płaczki to klasyczny chórek z lat 60-tych. Duchy dzieci pojawiały się przy akompaniamencie wyliczanki o Freddim Krugerze, a duch dziewczyny, która nigdy nie dotknęła ziemi to seksowna cheerleaderka. Gustaw natomiast to hipis na haju. W tle drużyna grająca w uliczną koszykówkę i automat z coc-colą.
Jakub Wittchen |
Oczywiście nie było to przypadkowe zestawienie. Reżyser połączył pierwotne przesłanie Dziadów z niewolnictwem i rasizmem z USA. I tak, w tle pojawiających się duchów, drużyna koszykówki maltretuje i wiesza dwoje ludzi. Wątek zsyłania intelektualistów na Syberię zestawiony jest z niewolnictwem. A oprawcami więzionych w Wilnie uczniów są członkowie Ku Klux Klanu.
Sztuka momentami groteskowa, zabawna i zupełnie odmienna od interpretacji Dziadów jaką karmili nas w liceum.
Sztuka momentami groteskowa, zabawna i zupełnie odmienna od interpretacji Dziadów jaką karmili nas w liceum.
Jakub Wittchen |
Na koniec coś, co rozłożyło mnie na łopatki! Z oczywistych względów teatr był pełen licealistów. Sztuka była w dwóch aktach, co jeden z wychodzących chłopców skomentował w następujący sposób - "tylko dwie części były, a przecież Dziady miały też cześć III" - Nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać!
Wiedziałam, że to miała być współczesna interpretacja, ale nie tego się nie spodziewałam i żałuję strasznie, że sama nie mogłam tego wszystkiego zobaczyć!!!
Trochę zeszłam z tematu, ale już wracam. Początek października to było również ogłoszenie wyników wyzwania blogowo-fotograficznego, a w ślad za nimi mogłyście poznać bliżej pierwszą zwyciężczynię.
Linkowe party do, którego zapraszam Was także pod tym postem w zeszłym miesiącu cieszyło się Waszym zainteresowaniem. Tym razem wyróżniłam 3 posty wpisy z których można się czegoś nauczyć i 1 dający do myślenia.
Było oczywiście również blogowo, bo to już tradycja. Podzieliłam się z Wami moimi wrażeniami po zainstalowaniu DISQUS i podpowiedziałam jak dodać własne czcionki do Pickmonkey oraz innych programów graficznych. Zachęcałam Was również do pogrzebania w kodzie bloga i dodania graficznych przycisków nawigacyjnych. Na sam koniec było bardziej osobiście i opowiedziałam Wam jak to jest z tym moim blogowaniem.
Bardzo zaskoczył mnie Wasz odzew na wpis o tym jak ubrać rodzinę w Second Hand. Te z Was które lubią, wydać mniej, a kupić więcej mogły poczytać o tym jak robić taniej zakupy w Westwing. Pisząc o tym czy opłaca się robić domowy cukier waniliowy nie sądziłam, że podrzucicie w komentarzach tak wiele fajnych swoich patentów na domowe cudeńka. Nie byłabym sobą gdyby nie było trochę fotograficznie, dlatego podzieliłam się z Wami rezultatami brzuszkowej sesji, którą miałam przyjemność zrobić dla Justyny i Sebastiana.
------------------------------------------------------------------------------------
Podsumowałam październik. Najbliższe tygodnie nie będą tak urodzajne ze względu na mój pobyt w szpitalu, a później początki z nowym domownikiem. Zostaniecie ze mną mimo wszystko?
Teraz czas na Was. Niniejszym Linkowe Party uważam za otwarte. Dodawajcie swoje najciekawsze październikowe wpisy za pomocą inLinkz (niebieski przycisk "Add your link"). Poznajmy się lepiej! (linkujemy do 14-go listopada)
Właśnie tak dzisiaj pomyślałam o Tobie ;) Mam nadzieję, że dzieciątko się trochę uspokoiło. Dobrze, że masz kontakt ze światem i z nami ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDołączam jak zawsze, pewnie, że z Tobą będziemy! Dużo zdrówka i siły dla Was, jeszcze tylko chwila i będziesz tulić swoje maleństwo :)
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję! Dziękuję Ci i lecę zobaczyć co nam podrzuciłaś!:)
OdpowiedzUsuńBędzie mnie mniej i nie tak regularnie, ale będę:)
OdpowiedzUsuńJesteś! Jak dobrze. :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że zostanę.
Wszystkiego dobrego dla Was!
I zostawiam coś od siebie.
Pozdrowionka!
Karolciu, trzymam kciuki by wszystko było dobrze :)) Blogiem się nie przejmuj, poczekam(y) :) Maleństwo najważniejsze!
OdpowiedzUsuńDo Party oczywiście znów się podłączę z chęcią.
Uściski serdeczne!!!
Dobrze, że się odzywasz! Znaczy, że czujesz się nie najgorzej mam nadzieję :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJasne, że zostanę :-). Choćby tematy miały ukazywać się co tydzień, czy dwa, to zawsze z miłą chęcią tu zajrzę :-).
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego!!! :-)
nieczęsto na bllogach pisze się o teatrze :)
OdpowiedzUsuńWsiorbało mój koment (?)
OdpowiedzUsuńChciałam zapytać jeszcze, czy banerek na październikowe party jakiś się zamieszcza?
OdpowiedzUsuń:)
Pisałam z 10. minut temu, że trzymam kciuki za szczęśliwe rozwiązanie :)
OdpowiedzUsuńKarolina trzymaj sie trzymamy za Ciebie kciuki pozdrawiam serdecznie beata
OdpowiedzUsuńUff! Już się martwiłam o Ciebie. Trzymaj się! Życzę Tobie oraz maluszkowi w brzuszku dużo zdrowia!
OdpowiedzUsuńOczywiście tradycyjnie biorę udział w linkowym party :)
Współczuję i jednocześnie podziwiam - ja nienawidzę szpitali! Tydzień ledwo mogę wytrzymać i to płakać mi się chce... dlatego życzę wytrwałości i optymizmu mimo wszytko! To już ostatnia prosta ;)
OdpowiedzUsuńBędę tu zaglądał częściej ; )
OdpowiedzUsuńtrzymaj się dzielnie:)
OdpowiedzUsuńObecnie czuję się bardzo dobrze jednak nikt mnie ze szpitala w naszej sytuacji nie wypuści. Zostaje czekać :)
OdpowiedzUsuńTak właśnie pewnie będzie przez jakiś czas (1, max 2 wpisy na tydzień). Jak jednak moje życie wróci do normalnego rytmu to będzie się tu więcej działo!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Beatko!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
OdpowiedzUsuńPierwszy tydzień był najtrudniejszy, aby przywyknąć do zamknięcia i sporadycznego widywania swojego dziecia. Nastój zmieniał się kilka razy dziennie. Teraz mija 10 dzień, a może być ich jeszcze znaczeni więcej i jakoś przyzwyczajam się do nowego środowiska:)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć!:)
OdpowiedzUsuńBędę! Dziękuję!
OdpowiedzUsuńPobyt w szpitalu, w dodatku taki długi działa przygnębiająco ale dasz rade, masz dla kogo dać! Trzymam kciuki za Was!
OdpowiedzUsuńświetne to linkowe party, na ile ciekawych blogów trafiłam dziś dzięki Tobie! dziękuję bardzo :)
OdpowiedzUsuńNominuje Ciebie do Liebster Blog Award
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie - http://mojejperspektywy.blogspot.com/
Ojjj, trzymaj się tam mocno i nie dawaj tym w białych kitlach ;) Wielgachne uściski posyłam.
OdpowiedzUsuńNo ja zostaję i trzymam kciuki mocno za Was! Poodpoczywaj trochę teraz :) 4 miesiące temu byłam w podobnej sytuacji i nawet nie narzekałam (poza tęsknotą za starszaczkiem) - dopiero jak mnie "zamknęli" dałam radę wyspać się na zapas i zebrać energię na niełatwe pierwsze trzy miesiące :) Wszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńŁącze się z Tobą w żalu, że nie udało Ci się do teatru dotrzeć. Z opisu wynika, że sztuka intrygująca. Chętnie bym zobaczyła.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się dzielnie,
Rany, faktycznie sztuka brzmi świetnie :) Życzę Ci dużo zdrówka i spokojnej końcówki ciąży!
OdpowiedzUsuńPewnie, że nadal tu będę!!! Zdrówka dla Ciebie i maleństwa. Mam nadzieję, że u Was trochę spokojniej. :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, że w tym wypadku chodzi o troskę o zdrowie maluszka, ale do tego dochodzi jednocześnie tęsknota za starszym szkrabem...Będzie dobrze, wszyscy tu trzymamy kciuki za pomyślne rozwiązanie. Zbieraj siły! Pozdrawiam ciepło!
Karolinko, życzę zdrówka, aby sprawy porodowe dobrze się ułożyły. Niespodzianka dotarła:)? Pozdrawiam czule... :)
OdpowiedzUsuńOjoj, spóźniłam się z linkiem :<
OdpowiedzUsuń