To czwarta i ostatnia część podsumowania linkowego party. Dziś już nie czas na inspiracje, wymyślanie prezentów czy zastanawianie się co upiec. W tym przedświątecznym pośpiechu warto zatrzymać się na chwilę i pogrążyć w zadumie, aby w najbliższych dniach pojawiła się w nas głębsza refleksja, abyśmy spędzili je w zgodzie ze sobą. W dzisiejszym podsumowaniu zastanowimy się nad kilkoma rzeczami. Na końcu mam dla Was też swoistą "opowieść wigilijną".
Pierwsze kroki skierujcie na blog "mamy się". Wpis krótki acz poruszający. Przypominający, że tradycja nie musi być pustym obrzędem. Powiedziałabym, że to lektura obowiązkowa przed tym zanim zasiądziemy do świątecznego stołu.
Czy można coś dać nie mając niczego? A jeśli to możliwe to czy przy okazji możemy odkryć coś nowego w sobie i podarować sobie pasję? Sprawdź u OliSoli.
Przedświąteczne porządki? Tak, ale nie tylko te w domu, ale też w głowie, w przestrzeni i w życiu.(...) Co jest dla Ciebie ważne? - pyta autorka bloga mikromy.
O składaniu życzeń, ale takich prawdziwych, takich które coś znaczą przeczytacie u Ani z Primo Cappuccino.
Czy gwiazdor istnieje? Pozwolić żyć dziecku w przyjemnej iluzji? Kiedy trzeba je z niej wyrwać? O tym u Beaty z bloga Moda na bio.
--------------------------------------
Na koniec mam dla Was coś od siebie. A w zasadzie nie od siebie, a od pewnej twórczej osoby z którą dzielę życie. Tekst idealnie wpisujący się w obecny czas. Warto poświęcić kilka minut, aby poczuć. POCZUĆ. Poczuć i wzbudzić w sobie ducha świąt. Poznajcie Marka.
Jeszcze się nie znamy, ale pewnie nie trudno się domyślić, że dzieciaki Karoliny nie wzięły się znikąd. Jestem tu dzisiaj dla Was, ale nie po to, aby pisać o sobie, a po to, żeby pokrótce podzielić się z Wami zasłyszanymi historiami. Dziś będzie to stosunkowo krótki tekst, oparty na prawdziwych wydarzeniach, dlatego postanowiłem zmienić nazwy miejsc oraz pozbawić imion osób biorących w niej udział, jednocześnie z uwagi na skróconą formę postanowiłem napisać ją w pierwszej osobie.
***
Kiedy miałem 13 lat, moja mama chorowała na rozedmę płuc, często była niezdolna do samodzielnego poruszania się i szczerze mówiąc, to na mnie spoczywał obowiązek opieki nad młodszym rodzeństwem. Mieszkaliśmy w niewielkim mieszkaniu w centrum Krakowa, a jedyny dochód to renta jaką dostawaliśmy od państwa z powodu śmierci taty.Tego roku mama nie czuła się najlepiej i w związku ze zbliżającą się wigilią świąt Bożego Narodzenia musiałem się zająć prawie wszystkich, w tym – robieniem świątecznych zakupów. Nie mieliśmy dużo pieniędzy, ale mimo to, mama poprosiła swojego kolegę, żeby zawiózł mnie do najbliższego centrum handlowego, żebym kupił prezenty dla mnie, dla mojej 10-letniej siostry i 7-letniego brata. Dała mi wtedy 300 złotych i poprosiła, żebym przeznaczył je na każdego z nas.Dokładnie pamiętam ten dzień – był piękny, słoneczny i zimny poranek, pod nogami skrzypiał śnieg, a z ust buchała gęsta para. Jak już dotarliśmy na miejsce znajomy mamy zaprowadził mnie do sklepu z zabawkami i dał mi godzinę na zrobienie zakupów. Wydałem około 100 złotych na kilka mniejszych prezentów dla siostry, a dla siebie znalazłem przepiękną deskorolkę, o której zresztą marzyłem od dawna. Po wewnętrznej stronie miała namalowanego białego tygrysa i kosztowała zaledwie 80 złotych – rany! Jaki ja byłem wtedy szczęśliwy! Problem jednak pojawił się później, gdy przyszło mi wybierać prezent dla brata. Doskonale pamiętałem jakim był fanem serialu Power Rangers, a w sklepie był tylko jeden zestaw składający się z 5 modeli z możliwością ich łączenia w jednego olbrzymiego robota i kosztował niecałe 200 złotych. Nie wiedziałem co zrobić. Lada moment miał pojawić się kolega mamy i nie chciałem, żeby na mnie czekał. Postanowiłem więc przejechać się jeszcze na „mojej” nowej deskorolce, dokończyć zakupy i być gotowym do wyjścia.
Tego wieczoru, widząc radość brata podczas rozpakowywania prezentu i ten błysk w oku kiedy zobaczył w środku zestaw pięciu modeli Power Rangers – wtedy zrozumiałem, że dobrze postąpiłem i do dzisiaj uważam, że była to najfajniejsza wigilia w moim życiu, mimo, że sam dostałem tylko kilka starych książek Stephena Kinga od znajomego mamy.
***
Super podsumowanie i piękne wprowadzenie:) Miło cię poznać Marku :) tak podejrzewałam że dzieci Karoliny nie wzięły się z nikąd:) Wszystkiego dobrego życzę Wam na Święta!
OdpowiedzUsuńKarolina, miło mnie zaskoczyłaś i tak poruszającym wpisem. Czasem można nie mieć czasu na wymyślne dekoracje czy zaskakujące potrawy, ale jeśli zabraknie tego, o czym piszesz (piszecie! Witaj Marku:) dzisiaj, to jest chyba sedno. Dla mnie istotne jest jeszcze to, kogo urodziny przyjdzie nam świętować i komu śpiewać te wszystkie cudne kolędowe dźwięki. U nas jutro wszystko się zaczyna :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego Dobrego dla Was :)
No i z całym tym cyklem, świetna robota!
O, dziękuję Karolina:) Marek, spełniłeś kiedyś swoje marzenie o deskorolce?
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się. Dla nadziei, że wyrosną na takich ludzi warto mieć dzieci i poświęcać wszystko na ich dobre wychowanie. Ciekawa jestem, czy w podobnej sytuacji umiałabym zachować się podobnie...
OdpowiedzUsuńhttps://kosmeo-logy.blogspot.com
piękny wpis, mądre słowa a S. King wymiata :) Oh jak strasznie żałuję, że nie zdąrzyłam zgłosić sie z moimi świątecznymi blogowymi wpisami do Ciebie Karolino :) a u mnie ręcznie robione ozdoby, przepis na udana rodzinna atmosefe, domowa świąteczna sesja niemowlęca.. Zapraszam Cię do mnie serdecznie, będzie mi miło gdy zajrzysz :)
OdpowiedzUsuńWitajcie dziewczyny, deskorolka została kupiona inna, i dopiero po dwóch latach, Jednocześnie chciałbym przypomnieć, że mimo pisania w pierwszej osobie, to nie była historia opowiadająca o moim życiu, a mojego znajomego:) Nie mniej jednak bardzo dziękuję za miłe słowa i życzę Wam wszystkiego najlepszego:)
OdpowiedzUsuńKarolino poruszajace, pozdrawiam serdecznie i zycze Ci Wesolych Swiat Beata
OdpowiedzUsuńWitaj! Komentarz zupełnie nie na temat, ale siedziałam nad tym cały wieczór i muszę się pochwalić: dzięki Twojej serii o upiększaniu blogów zafundowałam sobie wreszcie widget społecznościowy :) Musiałam grafikę przygotować samodzielnie (bo korzystam z zupełnie innych portali), w związku z czym także kod musiałam zrobić sama... Weszłam w Twojego pdfa i rozbabrałam go całkowicie, ale jakoś wyszło i chyba nawet działa :))) Dzięki Ci, buziaki! (efekty mojej pracy możesz zobaczyć na https://kosmeo-logy.blogsot.com )
OdpowiedzUsuń