Jak ubrać rodzinę w Second Hand - poradnik

22 paź 2014


Do napisania dzisiejszego posta zainspirowały mnie zasłyszane podczas spacerów rozmowy innych mam. Wymieniają się czasami informacjami na temat tego gdzie można promocyjnie kupić dla dziecka spodnie lub kurtkę. Rozważają czy 80 zł na dziecięcy t-shirt to dobra cena. Zwykle nie włączam się do rozmowy, chyba że ktoś o coś zapyta bo są to dla mnie tematy obce mimo iż posiadam 2,5 letniego syna, a kolejny, który niedługo do nas dołączy, ma już przygotowaną wyprawkę na najbliższe 18 miesięcy swojego życia. Jak to możliwe, że swojemu synkowi kupiłam w "normalnym" sklepie tylko kilka rzeczy, które można policzyć na palcach jednej ręki? Odpowiedź jest prosta i zapewne już się jej domyślacie. Swoje dzieci ubieram w Second Hand. 


Na pewno wiele z Was po odwiedzinach w takim sklepie więcej nie wróciła. Ciężko się odnaleźć i przeszukiwać wiele wieszaków. Dla mnie kluczem jest znalezienie odpowiedniego sklepu. Jaki powinien być sklep idealny?

SKLEP IDEALNY


1. Segregacja ubrań - łatwiej się odnaleźć gdy widać, że ubrania są pogrupowane. Widać gdzie wiszą spodnie, spódnice kurtki itp

2. Pochodzenie ubrań - jeśli nie jest to napisane to warto zapytać bo jeśli trafimy na sklep z rzeczami np. z Niemiec lub krajów skandynawskich to nie warto na niego tracić czasu. Nie mówię, że nie da się tam nic znaleźć, jednak ładnych i modnych ubrań będzie tam niewiele, ponieważ mieszkańcy tych krajów noszą swoje rzeczy zwykle dłużej i nie oddają ich po jednym sezonie. Z mojego doświadczenia wynika, że o ładne i aktualne ubrania łatwiej w sklepach kupujących je z Anglii i Irlandii. Dodatkowo w tych sklepach można znaleźć sporo nowych rzeczy z metkami, ponieważ tamtejsze sklepy często oddają końcówki kolekcji lub ubrania zwrócone przez klientów na cele dobroczynne.

3. Wielkość sklepu - osobiście raczej unikam ogromnych sklepów o kilkusetmetrowym metrażu. Nawet mnie one przerażają:) Wolę małe sklepiki, które zwykle sprzedają rzeczy wyceniane, ale dobrze wyselekcjonowane. Moimi ulubionymi są jednak średniej wielkości sklepy prowadzące w większości sprzedaż na wagę. Przede wszystkim dlatego, że mim iż będzie trzeba trochę więcej poszukać to kupimy zwykle taniej. Nie powinna nas też zniechęcać cena za kg w granicach 60 zł, ponieważ pojedyncze ubrania nawet przy tej cenie będą o niebo tańsze niż te z "normalnego" sklepu.


KIEDY KUPOWAĆ?

To kiedy wybieram się na zakupy zależy od tego co chcę kupić. Jeśli zależy mi na ładniejszych ubrania, nowych i modnych wybieram się w dniu dostawy lub najpóźniej do 2 dni po niej. Jeśli szukam ubrań dla syna na podwórko w którym będzie mógł bez skrępowania się bawić nawet chodząc po kolanach po chodniku (tak się czasami zdarza) idę w najtańszy dzień lub korzystam z wyprzedaży.



CZY MOŻNA UBRAĆ RODZINĘ W SECOND HAND?

Po pierwsze zależy to od tego czy znajdziemy dobry sklep. Jeśli taki sklep znajdziemy to możemy ubrać w nim rodzinę, choć nie każdego jego członka w takim samym zakresie.

MAŁE DZIECKO

Wyprawkę miałam całą z second handu dla pierwszego syna i dla drugiego też już skompletowałam. Maluszki szybko wyrastają ze swoich ubrań i nie zdążą ich zniszczyć, dlatego można znaleźć ubranka w dobrym stanie, a że są małe to na wagę kosztują grosze. Szukając ubrań dla dzieci od ok 6 miesiąca życia warto uważnie oglądać przód bluzeczek i body bo lubią mieć ślady po jedzeniu, ale są i takie w stanie idealnym lub nowe.

PRZEDSZKOLAK

Im dziecko starsze tym mniej jest ubrań w dobrym stanie bo dzieciaczki zwyczajnie bardzie je niszczą. Dlatego dla kilkulatka najlepiej szukać rzeczy zaraz po dostawie bo wtedy najłatwiej o te nowe i nie zniszczone.

UCZEŃ

Nie mam ucznia w domu więc najmniej mogę się wypowiedzieć odnośnie tego co można kupić w second hand w dla tej grupy wiekowej. Zauważyłam jednak, że zwykle jest sporo ładnych spodni, jeansów i bluz. W sklepach wiele mam z dzieciaczkami w tym wieku widzę na początku roku szkolnego, dlatego teraz gdy już większość dzieci do szkoły jest ubrana warto wybrać się na łowy - mniejsza konkurencja.

NASTOLATEK

Jeśli zabierzecie swoje dziecię w tym wieku do takiego sklepu i nie będzie tam zaciągnięte na fochu to jestem pewna, że znajdziecie razem fajne ubrania, szczególnie że w sklepach z odzieżą z Anglii jest mnóstwo rzeczy ze znanych sieciówek.

MAMA

Bez większego problemu zawsze znajdę dla siebie coś ładnego. Coś ładnego to z pewnością kwestia gustu. Fashionetką nie jestem jednak ze swojej szafy jestem zadowolona, a nie przesadzę jeśli napiszę, że 95% ubrań jakie posiadam kupiłam w lumpeksie.

TATA

Tutaj niestety nie jest tak różowo. Dla mojego M. udaje mi się tylko czasami kupić coś z czego jest zadowolony. Ubrania, które mu się podobają są zwykle na mężczyzn niższych i o drobniejszej budowie ciała. Używanie będę mieli jednak Panowie, którzy lubią klasyczne koszule bądź przeciwnie, ubrania sportowe. Nie rzadko można kupić za małe pieniądze odzież takich firm jak Nike czy Adidas. 

GDZIE KUPUJĘ?

Nie polecę tutaj sklepów z całej Polski, a nawet nie znam wszystkich sklepów w Poznaniu. Odkąd mam swój idealny sporadycznie zaglądam do innych. Z czystym sumieniem mogę polecić jednak ten na ul. Pamiątkowej w Poznaniu i nie tylko dlatego, że dobrze znam właścicielkę. Zwyczajnie spełnia wszystkie opisane przeze mnie wymagania pozwalające na udane zakupy, a dodatkowo zwykle na koniec miesiąca organizowane są wyprzedaże na których można kupić ubrania od 2 zł za sztukę.


-------------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawa jestem ogromnie jakie macie doświadczenia z second handami. Korzystacie, a może w życiu nie kupiłybyście w takim miejscu ubrań dla siebie lub np. dla noworodka? Jeśli macie ulubione sklepy to napiszcie o nich, aby więcej osób je poznało!


Jeśli podoba Ci się ten wpis podziel się nim i/lub śledź mnie, aby być na bieżąco. Image Map

51 komentarzy:

  1. Uwielbiam SH, ale nie dodałaś jednej, ważnej rzeczy: trzeba mieć na nie czas! W SH kupuje się wszystko co jest ładne, nawet na zaś, na inna porę roku, ale nie jest tak, że chcemy spodnie i wychodzimy ze spodniami ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale PRZEPRZEPRZEPIĘKNY sweterek! jeny, ja bym dużo pieniędzy dała za dokładnie ten sweterek ... achhh

    OdpowiedzUsuń
  3. To może ja przedstawie sytuacje w UK: niestety tak zwane szmateksy czyli charity shop'y są o wiele droższe niż najtańsze sklepy gdyż cały dochód idzie na cele charytatywne. ALe jeżeli jesteś szczęśliwym posiadaczem znajomych czy rodziny, któa pracuje w magazynie Next i posiada karte członkowską to istnieją tak zwane: staff shop'y gdzie można kupić rzeczy np. po 1 funcie w idealnym stanie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja również uwielbiam Sh - zwłaszcza te mniejsze jak piszesz. Jak tylko jestem u rodziców to zawsze znajdę coś dla Zosi na kolejne miesiące i wychodzę z pełną torbą za 50zł :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z tym czasem to kwestia względna. Jak przypomnę sobie zakupy w galeriach w których kupowałam kilka lat temu to schodził czasami prawie cały dzień, a i bywało, że po kilku godzinach wracałam z pustymi rękoma. Minusem jest to, że lumpeksy zwykle nie są czynne w godzinach i dniach, które odpowiadają większości osób. Zgodzę się, że idąc do takiego sklepu nie ma co się nastawiać na konkretny zakup, chociaż w moim ulubionym właścicielka wywiesza ubrania zgodne z porą roku!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. A w najdroższy dzień kosztował ok 10 zł. Udało mi się wyszperać kilka fajny sweterków dla Gniewcia:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam to szczególnie jak pomyśle, że z sieciówki wyszłabym pewnie z jedną rzeczą wydając 50 zł :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No właśnie słyszałam, że w UK tak różowo pod tym względem nie jest dla kupujących...

    OdpowiedzUsuń
  9. Kupuję rzeczy dla dzieci w Sh, też niezmiernie mało mam tych nowych i najczęściej dostajemy je na prezent. Kupuję też rzeczy (paczki) przez allegro mam jedną Panią która dostarcza nam rzeczy bardzo dobrej jakości. Całe pudło 80 sztuk ubrań na różne pory roku i dodatki to koszt rzędu 500-700zł. W przeliczeniu na sztukę naprawdę się opłaca. Ps. śliczne zdjęcia, miło było poznać twojego synka bliżej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Moja garderoba to też w większości zakupiona w Sh . Masz rację najlepszy towar z Anglii :) Też miałam jeden ulubiony ,ale niestety go zamknęli - nie mogę przeboleć ..I muszę znaleźć inny :)

    A sweterek synka piękny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja nie mam zbyt dobrego doświadczenia, ale już teraz chyba wiem dlaczego. U mnie w mieście jest dominacja niemieckich dostaw. Ubrania są po prostu babcine i nadają się na karnawałowe szaleństwa - wtedy też się tam ubieram :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dla synka kupuję w sh cały czas ubranka i zabawki. Duże ubranka nawet na zapas, jeśli trafię coś ciekawego. Poza tym odkupuję używane od innych mam całymi workami i kartonami.
    Dla siebie kupowałam kiedyś sporo. Teraz szybko przeglądam czy jest coś dla Olusia, bo długo nie posiedzi w wózku i na zakupy dla mnie nie wystarcza czasu.
    Mój mąż nie uznaje zakupów w sh, więc dla niego nawet nie szukam.
    Za to dla taty czy babci nie raz coś "upoluję".

    OdpowiedzUsuń
  13. Podobnie jak Ty - i ja mam swój ulubiony sh. Do innych raczej nie zaglądam zbyt często, bo w moim ulubionym są tanie poniedziałki (każda rzecz za 1zł). Miś połowę swojej garderoby ma z lumpeksu, tak jak z resztą i ja i jego połowa rodziny ;)
    My mamy taki system - jedziemy minimum we troje. Jedna osoba idzie, np. po bluzeczki, druga po sukienki, trzecia po spodenki dla młodego. Bierzemy wszystko, co nam się spodoba, a przed kasą przeglądamy, czy nie mają plam tudzież dziurek, czy nie są za małe/za duże i czy nie są za bardzo zniszczone. Jeśli nie - bierzemy, jeśli tak - odkładamy na miejsce. To nasze rodzinne hobby :p

    OdpowiedzUsuń
  14. Jako nastolatka buszowałam po lumpeksach i z mamą, i z koleżankami.
    A później jakoś się uspokoiłam. Od przeprowadzki do Szczecina, czyli od czterech lat, byłam w SH zaledwie kilka razy, kupiłam może 5 rzeczy. Ale nie dlatego, że nie lubię lumpeksów. Uwielbiam wyszukiwanie perełek. To dlatego, że mnie zakupy męczą strasznie. Idę kupować coś dopiero wtedy, kiedy naprawdę potrzebuję i kiedy mam dokładną wizję, jak to ma wyglądać, przez co o wiele łatwiej jest mi znaleźć daną rzecz w sieciówce (idę do konkretnego sklepu na konkretny dział; jest - przymierzam, nie ma - wychodzę). A w sieciówce zawsze kupuję na wyprzedażach, albo jak mam jakieś zniżki. Szkoda mi na przykład 6 dych na koszulkę :-)
    Ale chyba teraz mnie trochę nastroiłaś. Mam nawet pod domem całkiem fajny SH ;-) Może dziś zajrzę?

    OdpowiedzUsuń
  15. Kraj pochodzenia ubrań poznajemy po ksiażkach. Zazwyczaj oprócz ciuchów są w takich sklepach kosze z innymi rzeczami: zabawki, drobne agd i książki. Ksiązki wydane w języku kraju, z którego pochodzą.

    OdpowiedzUsuń
  16. Zawsze uważałam, że nie potrafię szukać w sh, a niedawno przekonałam się, że to nie kwestia umiejętności, tylko miejsca, w którym się kupuje. W ciągu dziesięciu minut, w poleconym przez jedną z blogerek sklepie, kupiłam 2 nowe swetry znanych marek. Moje doświadczenia są póki co nikłe w tym zakresie, ale już wiem, że trzeba znać miejsce gdzie jest porządny towar a nie stare szmaty ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja uwielbiam buszować po sh :). W Norwegi jest o tyle fajnie, że sprzedają używane ubrania, zabawki, książki, płyty i dodatki do domu. I przede wszystkim z powodu tego ostatniego tak je uwielbiam :). Małe sprostowanie do punktu 2 :). W Norwegii ubrania są na tyle tanie, że żaden Norweg nie chodzi w nich aż do momentu całkowitego zużycia. Przeciwnie. Garderoba jest często wymieniana na nową. Stare ciuchy wrzucane są do kontenerów na przykład Fretexu (sieć sh w Norwegi), następnie są sortowane, i wysyłane do punktów sprzedaży w całym kraju lub rozdawane biednym. Te, które nie zostały sprzedane są wysyłane do sprzedaży za granicę. Tak to wygląda w Norwegi, ale możliwe, że w pozostałych krajach skandynawskich czy Niemczech jest tak jak piszesz.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. To idealna charakterystyka sklepów z odzieżą z Niemiec. Są tańsze, ale wybierać nie ma w czym. Poszukaj w swoim mieście takiego z odzieżą z Anglii- może chociaż jeden się znajdzie!:)

    OdpowiedzUsuń
  19. No to powodzenia życzę w poszukiwaniu nowego!

    OdpowiedzUsuń
  20. To jak opisałaś wyjaśnia dlaczego to co trafia do nas np. z Norwegii jest już mocno przebrane i mało interesujące. Zazdroszczę, że w SH macie też dodatki do domu! Ach. Dobrze, że mam w pobliżu "swojego holendra" :)

    OdpowiedzUsuń
  21. To co napisałaś potwierdza, że ważne jest aby wybrać dobre miejsce. Łatwo się zniechęcić do SH jak kilka razy się źle trafi.

    OdpowiedzUsuń
  22. Słuszna uwaga...ale co się dziwić. Właśnie od Ciebie mogłabym się spodziewać, że rozpoznajesz to po książkach!:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja ogólnie jestem uczulona na robienie zakupów. Galerie handlowe przyprawiają mnie o mdłości. Przez jakiś czas kupowałam przez to tylko przez Internet, ale i to się nie ze wszystkim sprawdza. Daj znać jeśli upolujesz coś fajnego:)

    OdpowiedzUsuń
  24. No i pięknie! Tak lubię...jaka organizacja:) Jak pomyślę ile wydałabym na to wszystko w "normalnym" sklepie to mam dreszcze:P

    OdpowiedzUsuń
  25. Fajnie to ujęłaś. Pewnie też wiele zależy od miasta. Moja koleżanka będąc u rodziców gdzieś daleko w malutkiej miejscowości buszuje po SH i znajduje dużo markowych rzeczy.
    Piękne zdjęcia na starówce :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja lubię chodzić do second handów, można znaleźć prawdziwe perełki! Choć trzeba nauczyć się szukać, żeby trafić na coś rzeczywiście wygodnego i trwałego. Niestety, sporo ubrań po kilku razach musiałam wyrzucić, bo się rozciągały, kosmaciły... No, a co do dzieci, to widzę, że sporo matek w takich sklepach ubiera swoje małe dzieci. Ja sama pamiętam, że jeszcze w podstawówce mama tak mnie ubierała i nie widzę w tym nic złego - dzieci szybko rosną, a nie czarujmy się - w normalnych sklepach za ubranka dla dzieci trzeba nieraz zapłacić więcej niż za te dla dorosłych! Dlatego ja moje dzieci też będę w miarę możliwości ubierać w sh :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Super wplecione piękne zdjęcia :) Ja też lubię "buszować" po SH, głównie za ciuchami dla dzieci (no dobra, czasem sobie też coś kupię, hihi), no i za dużymi kawałkami materiałów do szycia.

    OdpowiedzUsuń
  28. Świetny temat :) robię tak samo. Szczególnie ubrania dla mam w ciąży są drogie, a SH mozna je dostać za grosze i często...niemal nowe. Śliczny synek, piękni jesteście :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Ja także częściej kupuję w sh niż w "normalnych" sklepach ;p Kiedy potrzebuję jakiejś części garderoby,np.kurtki,bluzy,to najpierw szukam w sh a dopiero kiedy moje poszukiwania zakończą się fiaskiem idę do sklepów odzieżowych ;p W "ciuchach" można kupić na prawdę rewelacyjne,markowe ubrania i to w bdb stanie a czasem nówki!

    OdpowiedzUsuń
  30. Ja też ubieram siebie i dziecko głównie w second handzie, ewentualnie buszuje po wyprzedażach. Z mężem jest ciężej, ale kilka koszul i swetrów w rewelacyjnym stanie, właśnie z sh.

    OdpowiedzUsuń
  31. ja też kupuję w second handach, tylko fakt, trzeba mieć czas żeby wyszukać fajne rzeczy bo nie wszystko wisi wyselekcjonowane na wieszakach na widoku. ze mnie się śmieją znajomi, że mam dar do lumpeksów. Ostatnio np wpadłam na chwilę i trafiłam do second handu gdzie każda rzecz była za 1zł - wracam do domu, chwalę się jeansami jak nowe, bluzką, torbą w modne nadal sowy i świetną pelerynką dla córki i słyszę: no nie, a ja tam byłam wczoraj i nic nie znalazłam. Ale faktem jest też to, że w swojej okolicy mam tylko 2 takie sklepy, które regularnie odwiedzam bo warto, a że właścicielki mnie już dobrze znają to zawsze coś odłożą dla stałej klientki albo z ceną coś się ugra. W obu tych sklepach część ubrań jest na wagę a część wyceniona na wieszakach, są też co jakiś czas tzw. końcówki - nówki sztuki z sieciówek, w dużo niższej cenie. Jeśli się wie gdzie i jak szukać to można kupić naprawdę fajne i dobre jakościowo ciuchy w niskiej cenie, dlatego ja osobiście polecam.

    OdpowiedzUsuń
  32. Bardzo fajny wpis. Ja nie skłamię jak powiem, że 90% mojej szafy to ciuchy z lumpa, a i swojemu R zdarza mi się kupić koszulę czy sweterek. Uwielbiam szmateksy. A przy małych dzieciach to zbawienie, bo one tak szybko wyrastają z ubrań

    OdpowiedzUsuń
  33. Na blogach i stronach spotkałam się z opinią, że właśnie noworodkom warto kupować ubrania z second handów, bo po wielu praniach u pierwszego właściciela zostały z nich już wypłukane wszelkie możliwe chemikalia, którymi nasączone/przesiąknięte są ciuchy kupowane prosto ze sklepu. Trudno mi powiedzieć ile w tym jest prawdy i czy nie jest to lekka paranoja, ale z drugiej strony - bliższe jest mi podejście takie, niż wydawanie fortuny na nowiutkie ubranka dla maluchów, które za trzy miesiące z nich wyrosną :)

    OdpowiedzUsuń
  34. *na blogach i stronach PROWADZONYCH PRZEZ EKOMAMY, oczywiście :D

    OdpowiedzUsuń
  35. SH to dobra sprawa, ja uzupełniłam ciuszkami sh wyprawkę, ponieważ dużo rzeczy dostałam w spadku po dzieciach braci :) Sama też lubię zajść coś poszukać, ale teraz chodzę tylko do jednego - gdzie można swobodnie wejść z wózkiem. W ciąży sh był zbawienny, bo za małe pieniążki upolowałam spodnie i spódnice ciążowe, które normalnie kosztują sporo. Mężowi nie kupuję ubrań, jest wybredny więc sam musi się ubierać ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. Fajny wpis Karolino! Bez skrępowania kupuję chłopakom rzeczy w SH. Wyprawki w ten właśnie sposób skompletowałam i od tej pory obkupuję ich w ten właśnie sposób (i na sezonowych wyprzedażach biorąc rozmiary na wyrost;) ). Biorąc pod uwagę to, jak szybko rosną i jak szybko zdzierają mi np. spodnie na kolanach, miałabym wielkie wyrzuty sumienia wydając na ciuszek kilkadziesiąt złotych...a tak przynajmniej wydaje mi się, że jestem oszczędną i wyluzowaną mamą, nie krzyczącą: "Uważaj, bo się ubrudzisz!" ;)
    Tak, jak ktoś tu napisał, potrzeba na tego typu zakupy więcej czasu...U mnie z tym krucho ostatnio, w dodatku zawsze mam któregoś łobuza przy sobie..., stąd moje łowy są zazwyczaj szybkie i ograniczają się do szybkiego przeglądu wieszaków lub koszy z ciuszkami dziecięcymi właśnie...Niemniej jednak, warto! :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Jasna sprawa! W Galeriach ostatnio dostaję szału, do tego dochodzą aspekty marnego wynagrodzenia dla kobiet szyjących ciuchy gdzieś za granicą, wyzysk pracowników tam i tu, sieciówki zaczynają mnie wkurzać. Poza tym ciuchy z lumpeksu mogę sobie przerobić, więc jest mi łatwiej coś znaleźć, bo "tu zwężę, tu skrócę" i będzie działało :) Kupiłam też kilka świetnych tkanin (te akurat łatwiej dostać w dużych lumpeksach - ten przy św. Marcina nad sphinxem się sprawdza), z których skroję sobie kieckę lub bluzkę :) Uważam, że jest to jak najbardziej naturalne żeby ciuszki dla małych dzieci kupować w SH, przecież zaraz z nich wyrosną.. :)

    OdpowiedzUsuń
  38. U mnie też większość ubrań z sh... Nie ma co przepłacać...Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  39. Ja też w sh kupuję.Mam dwa sprawdzone sklepy,w których raz w tyg jest -50procent. Ubrań full i to po kilka złotych za markowe rzeczy.Teraz to na zapas kupuję jakieś ekstra ciuszki za kilka złotych. Siebie też ubiorę i jestem zadowolona bardzo z oszczędności:)

    OdpowiedzUsuń
  40. No i wiadomo gdzie kupujemy ciuchy :) Ja też ubieram dzieciaki w SH i uwielbiam takie dni, w które można upolować nowiutkie Conversy dla synka, króliczki Maileq dla córki czy belę przecudnej grubej bawełny w miętowe pasy na domowe tipi. I nic nie kosztuje więcej niż 20zł :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Agnieszka Borowska23 października 2014 14:21

    Uwielbiam second hand, uważam że każdy może tam znaleźć tam coś dla siebie . Można tam wyszukać naprawdę przyzwoite ubrania które będą oryginalne i pokażą twój styl. Oczywiście nie wszystko da się w nich kupić gdyż nie są jeszcze na takim poziomie jak w np. Londynie ale nic na to nie poradzimy wiec trzeba korzystać z tego co jest albo wybrać się na wyprzedaże do UK.

    OdpowiedzUsuń
  42. Bardzo często kupuję w takich sklepach i spora część mojej garderoby z nich pochodzi. Jeszcze nigdy nigdy nie kupiłam butów czy bielizny w takim sklepie.
    Mój ulubiony to Szmizjerka przy rondzie Wiatraczki w Warszawie, ale jest to sieć kilku sklepów w całym mieście.

    OdpowiedzUsuń
  43. Często kupuję w secondhand'ach, jest to fajna alternatywa dla sieciówkowych fal modowych, które tak samo jak szybko się pojawiają tak i znikają. Nie lubię wydawać dużych sum na rzecz, która w następnym sezonie okaże się już niemodna.
    W ciucholandach często spotykam też klasyczne perełki, zdarza się, że z metkami i w idealnym stanie. Jakość takich ubrań jest często znacznie lepsza niż sezonówek widniejących na wieszakach w sieciówkach.

    OdpowiedzUsuń
  44. Zdecydowanie bardziej odnajduję się i znajduję coś ciekawego w SH niż w sieciówkach, gdzie wszystko nie dosyć, że do siebie podobne, to na dodatek nijakie i drogie, a w SH zawsze, ale to zawsze coś znajdę. W UKejowych SH podoba mi się też fakt, że wspierają one organizacje charytatywne, hospicja, czerwony krzyż czy zwierzęta (PDSA). Fajnie, że o tym piszesz i argumentujesz za, dzięki temu może więcej osób zacznie zaglądać do tego typu sklepów i przekona się, że to nie tylko bardziej ekonomiczne , ale i mega emocjonujące, gdy uda się upolować coś ekstra za śmieszne pieniądze. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  45. Szczerze, czasami wolę kupić dobrej jakości używaną rzecz w SH niż nową i tańszą w Primarku!

    OdpowiedzUsuń
  46. Też prawda. Zależy na co sie trafi w Primarku.

    OdpowiedzUsuń
  47. Twój synek wygląda uroczo w tym sweterku. W second-handach dla dzieci jest baaardzo dużo ubranek, niezniszczonych, ładnych i za małe pieniądze.

    OdpowiedzUsuń
  48. Dla mnie second handy wyparły chodzenie do 'normalnych' sklepów. W każdym sezonie z witryn w galeriach spoglądają wieszaki z takimi samymi ubraniami z różnicą w metce. Niejednokrotnie w sklepie z odzieżą używaną znalazłam ubrania dobrych marek o fasonach odpowiadających trendom (mimo, że ich nie śledzę). Nawet cena 79zł/kg mnie nie odstrasza - taka cena jest praktycznie normą w warszawskich sklepach.

    OdpowiedzUsuń
  49. Czytam ten post już drugi raz. Powróciłam do niego po najnowszym wpisie. Nie wiem co mam o tym sądzić bo dawniej tez byłam wielką fanką seconhandów. No bo jak to: markowe ciuchy za grosze i to w całkiem niezłej jakości? Potem natknęłam się na Panie - sępy, które wręcz rzucały się na każde dostawy jak emeryci na karpia w Lidlu i tak ta moja miłość powoli się wypaliła. Moje pytanie brzmi po co polować na markową kurtkę używaną jeśli nową na dziecko 6 letnie możemy kupić już za 30- 40 zł (bez marki) lub z marką (80 zł). Piszesz też o podkoszulkach za 80 zł! Cena przesadzona, nigdy nie kupiłabym kilkulatkowi podkoszulka w takiej cenie bo sądzę, że udałoby mi się upolować 3-4 nowe, dobrej jakości w sklepie takim jak np. Tesco (F&F) albo Lidl (jeśli nie ma karpi).

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad. Każdy komentarz napędza do działania i dodaje skrzydeł. Właśnie Twój głos chcę usłyszeć!