Niedawno korespondując z pewną Basią nt tego jak ma wyglądać jej blog pisałyśmy przy okazji o innych rzeczach....o karmieniu piersią, o tym, że powrót do pracy po kilku latach jest stresujący. Napisałam jej, że na pierwszym urlopie macierzyńskim marzyło mi się, aby znaleźć pomysł na siebie i móc realizować się poza etatem. Wtedy się to nie udało, a teraz pomysł jest i zobaczymy co z tego będzie. Odpisała:
Podziwiam ludzi, którzy wiedzą czego chcą i dążą do osiągnięcia tego. Swoją drogą to bardzo budujące wiedzieć, że Ty również nie miałaś kiedyś pomysłu na siebie, a teraz się rozwijasz.
Basia o tym nie wie, ale nasza krótka rozmowa. a w szczególności to co napisała uświadomiło mi coś co teoretycznie już wiedziałam, ale jakoś nad tym się nie zastanawiałam. Wydarzyło się coś na co długo czekałam. Gdy usilnie próbowałam do tego doprowadzić nic nie wychodziło. W każdym pomyśle czegoś brakowało, to nie było to. Wydawało mi się, że jest "na siłę" i nie dla mnie. O czym mówię? O pomyśle na siebie. Jak się okazuje mój ewoluuje i się klaruje. Nie jest dokładnie tym samym co kilka miesięcy temu, ale jest. Coraz lepiej dopasowany do mnie i do rzeczywistości, która mnie otacza.
Jak na przekór pomysł znalazł mnie, gdy przestałam go szukać. Nie bez przyczyny piszę, że to pomysł mnie znalazł, a nie ja na niego wpadłam. Za wcześnie na pisanie o mojej historii sukcesu w aspekcie życia z pasji. Mogę jednak napisać jak to się stało, że jestem tu gdzie jestem teraz. Doskonale zdaję sobie sprawę, że to dopiero początek mojej drogi. Wiem jednak też, że jeszcze kilka miesięcy temu mogłam tylko marzyć o tym co teraz mam. Z tego powodu pod wpływem chwili postanowiłam napisać ten post. Bo jak okazuje się może być budujące, że ktoś kto nie miał kiedyś pomysłu na siebie w końcu go odnajduje. Może zainspiruję Was i dam nadzieję, że nie trzeba wiedzieć co się chce w życiu robić już w wieku 5 lat. Świadomość ta może dopaść Was. tak jak mnie. w okolicach 30-tki, albo i później. W tym miejscy MUSZĘ napisać, że mówiąc o pomyśle na siebie nie mam na myśli jedynie odnajdywanie swojej drogi zawodowej poza etatem. Może okazać się, że znalazłaś już pomysł na siebie tylko sobie tego nie uświadomiłaś. Bo jeśli pracujesz, wychowujesz dzieci, pieczesz placek co niedzielę, a jednocześnie jesteś szczęśliwa z tym jak jest i nie czujesz potrzeby poszukiwania czegoś innego to dobrze. Nie daj sobie wmówić, że panująca moda na niezależność i życie z pasji jest czymś do czego i Ty powinnaś dążyć. Dla każdego spełnienie to coś innego i to jest w porządku.
Na to, że znalazłam pomysł na siebie złożyło się kilka zdarzeń. Żeby obraz był całościowy muszę zacząć od przeszłości z lekka sprzed kilkunastu lat. Wybaczcie.
1.
Lubiłam rysować, tworzyć coś. Pochłaniało mnie to godzinami. Później przyszło liceum o profilu informatycznym i zadnie stworzenia prostej strony w HTML. Tak mi się to spodobało, że mimo braku Internetu w domu kupiłam za oszczędności podręcznik do HTML. Siedziałam przed komputerem po szkole i realizowałam wskazówki z kolejnych stron. To było moje nowe hobby przez jakiś czas. Pod koniec liceum przyszedł czas na fascynację fotografią. W jedne ze świąt Bożego Narodzenia spełniło się moje marzenie - pod choinką znalazłam lustrzankę analogową. To nie był wówczas oldschool. Fotografia cyfrowa raczkowała i aparaty cyfrowe, jak dla mnie miały astronomiczne ceny. Znowu kupiłam książkę i się uczyłam. No wiece wciąż nie miałam Internetu.
2.
Skończyło się liceum, skończyło się realizowanie pasji. Musiałam podjąć pracę, aby opłacić studia, a nie długo później, również po to, aby się z tego też utrzymać. Lustrzankę musiałam sprzedać. Rzeczywistość. Nastał okres wielu lat podczas, których skupiałam się głównie na przetrwaniu.
3.
Pomimo braku porządnego aparatu, bez większego celu w zasadzie zaczęłam "bawić się" w Photoshopie. Wykonywałam tutoriale znalezione w sieci, próbowałam coś tworzyć, zabijałam wolny czas.
4.
Rok 2012 był tym w którym urodził się G. Pierworodny, wyczekiwany. To przypomniało mi o fotografii. Namówiłam M. na zakup lustrzanki i tak powróciłam do fotografii.
5.
W czerwcu 2014 roku przeprosiłam się z blogiem. Mimo, że bloga prowadzę od stycznia 2011 to pisałam jak mi się zachciało - niejednokrotnie z kilkumiesięcznymi przerwami. Zaczęłam od metamorfozy. Zmieniałam wygląd bloga kilka razy w ciągu jednego miesiąca, aż znalazłam taki, który jest do dziś. Dodałam swoje zdjęcie, przestałam być anonimowa. W końcu czułam, że mogę to zrobić - przestałam się wstydzić tego miejsca. To był przełomowy moment, ponieważ sprawił, że chciało mi się blogować częściej. Polubiłam to miejsce. Nie, ja je pokochałam!
6.
Zaczęłam dzielić się z Wami swoją wiedzą i tym czego się uczyłam. Okazało się to być strzałem w dziesiątkę. Doceniałyście to i przybywałyście coraz liczniej. Po pewnym czasie zaczęłam dostawać wiadomości od Was z prośbą o pomoc. Wcześniej nie pomyślałabym o tym, że ktoś mógłby chcieć, abym pomogła odmienić mu swoje miejsce w sieci. Z wiadomości od Was często między wierszami wyczytuję, że taka przemiana jest Wam potrzebna, tak samo jak potrzebna była mi, aby znaleźć swoje miejsce. Nie sądziłam też, że ktoś zechce abym na fotografiach uwieczniła dla niego ważne życiowe momenty.
***
Nie piszę tego wszystkiego, aby się Wam zwierzyć i wygadać. Chcę Wam pokazać, że czasami mamy potencjał, którego sobie nie uświadamiamy. Nie chcesz czekać, aż pomysł na siebie sam Cię znajdzie? Przeanalizuj swoją przeszłość. Czy jest w niej coś co robiłaś mimo, że nic z tego nie miałaś oprócz frajdy? Coś czemu poświęcałaś się mimo, iż długo nie przynosiło oczekiwanych rezultatów, a Ty szukałaś rozwiązań, gdy pojawiały się trudności? Pomyśl intensywnie i nie odrzucaj niczego tylko dlatego, że wydaje Ci się błahe. To co dla Ciebie jest proste dla innego może być niewykonalne! U mnie było to głównie zamiłowanie do HTML, prac plastycznych i fotografii - okazało się, że to wszystko można zgrabnie połączyć. I nie myśl, że wracając do tego po tylu latach byłam w tym wszystkim biegła. Nadal nie jestem i świadomość tego każe mi cały czas się uczyć. Jednak uczenie się tego co się lubi to przyjemność. Nic nie spada z nieba, trzeba na to zapracować. Ważne, aby pracować nad właściwymi rzeczami!
TO MOŻE CI SIĘ SPODOBAĆ:
A czy Ty boisz się sukcesu?
***
Posty publikuję w poniedziałki, środy i piątki, ale możemy "spotykać się" częściej np. na Facebook'u, Instagramie lub Twitterze.
***
Posty publikuję w poniedziałki, środy i piątki, ale możemy "spotykać się" częściej np. na Facebook'u, Instagramie lub Twitterze.
super! muszę pomyśleć o tym co napisałaś...
OdpowiedzUsuńTo wszystko co piszesz jest bardzo budujące, przyznam Ci to że dzięki Tobie zaczęłam wprowadzać wiele zmian na swoim blogu i dziś chyba jest idealnie. A co do pasji o której mówisz i z której w zasadzie nic się nie ma, to ja taką mam , ale tak jak Ty uważam że to "nic" to pojęcie względne. U mnie są to paznokcie, stylizacja paznokci, pochłaniam się temu bez reszty, już sama nie wiem ile już pieniędzy wydałam na szkolenia, warsztaty i sprzęt, ale warto było, pomimo tego że własny salon to tylko moje bardzo odległe marzenie to i tak cieszę się że to wszystko zrobiłam. Dziś mam swojego bloga na którym dzielę się moją pasją i tym co wyczaruję na pazurkach z moimi czytelnikami i bardzo mnie cieszy ten fakt :)
OdpowiedzUsuńWcale nie było trudno dobrnąć do końca :) Swietny, inspirujący post.
OdpowiedzUsuńZa kilka lat pewnie napiszę podobny post do Twojego, bo... teraz znajduję się w miejscu, w którym zaczynam uświadamiać sobie, co zaprzepaściłam, do czego chciałabym wrócić, do czego mnie ciągnie i czego chciałabym się uczyć tak na serio. Teraz! Po ukończeniu studiów (a mówią, że szkoła dużo daje), po dwóch latach bezrobocia, których nie wykorzystałam w ogóle na nic, aż mi wstyd i głupio i długo chyba będę się obwiniać za to, że nie umiałam tak od razu mieć pomysłu i brać się za robotę... ale zaraz? Przecież Ty w tym poście chciałaś uświadomić takim jak ja, że nie trzeba się obwiniać :) muszę więc powiedzieć sobie: lepiej późno niż wcale i iść do przodu :) dodam tylko, że po sobie i tym, co się w moim życiu dzieje, obserwuję, że są takie rzeczy, które wracają do nas jak bumerang. Rzeczy, które siedzą w nas głęboko i które są dla nas tym czymś ważnym. I nawet, jeśli nie uda się ich zrealizować za pierwszym czy drugim podejściem, to jakoś tak się poukłada, że uda się za trzecim - okazja sama się nadarzy. Jak miłość od pierwszego wejrzenia w brazylijskim serialu po wielu zagmatwanych perypetiach kończy się happy endem ;)
OdpowiedzUsuńBudujące dla mnie może być to, że ja zaczynam poszukiwania już w wieku 23 lat :P
OdpowiedzUsuńPóki co średnio idzie. Nie wiem czy ja po prostu "zwalam winę" czy faktycznie tak jest, ale po prostu w tej chwili czuję się zblokowana przez studia, bo pochłaniają ogromną ilość czasu. Jestem na ostatniej prostej, może potem coś się zmieni. Bardzo fajny post :)
P.S. Strasznie mi u Ciebie czcionka świruje, polskie znaki są "z innej bajki" i pogrubione w stosunku do reszty - nie wiem co jest tego przyczyną. Masz pomysł?
Szczerze napisane. Bardzo budujące to, co przytoczyłas. Realizowanie pasji, wykorzystywNie potencjału i zdolności powinno mieć miejsce tu i teraz i nie powinno być odkładane na bok, na potem. Dalszych powodzenia i sukcesów życzę !
OdpowiedzUsuńStrzeliłaś tym tekstem w 10!!!! Ja się zbieram i zbieram, tylko od dziecka zawsze lubiłam robić rożne rzeczy i trudno mi teraz określić się co jest tym naj... czasami lubię papier, czasami tkaninę, tykam też śmieci... a podobno nie można robić wszystkiego? Zazwyczaj robię to na co mam ochotę, uzależnione jest to też od czasu, ale wiem jedno strasznie mnie cieszy, gdy to co robę podoba się innym. W listopadzie w domku pojawiła się maszyna - może to ona będzie tą jedną jedyną, może.....
OdpowiedzUsuńPowodzenia Karolino! - to że się odnalazłaś widać gołym okiem.
U mnie było podobnie, tylko niestety nie miałam w liceum HTMLa, za to moja siostra miała prace do zaliczenia. Tak mi się to spodobało, że na przykładzie jej prac i szablonów stron zamieszczanych na płytach do magazynów o grach komputerowych zaczęłam sama coś tworzyć i tworzę do dziś. Przez wiele lat były to proste strony, ostatnio zagłębiłam się bardziej w style css. Potem na studiach poznałam Gimpa i zaczęło się wielkie graficzne projektowanie. Przez kilka lat doskonaliłam się w grafice i webmasteringu, a w międzyczasie pojawiła się nowa pasja - fotografia. I to chyba właśnie jej wierna pozostanę, choć grafika i projektowanie stron zawsze gdzieś w tle będzie. Połączenie tych trzech dziedzin, tak jak piszesz, jest idealne :-). Jako grafik jestem w stanie zaprojektować sobie logo, wizytówki, szablony stron, banery. Jako webmaster mam kontrolę nad tym, jak wygląda moje portfolio. A jako fotograf tworzę coś, co to portfolio wypełnia i daje mi mnóstwo radości i satysfakcji :-).
OdpowiedzUsuńSuper post! Lubię takie artykuły pokazujące, że zainteresowania można przekuć w sukces i robić to, co się kocha :-).
P.S. Troszkę przeszkadza mi brak polskich znaków w czcionce postów u Ciebie na blogu, więc może jakaś prostsza czcionka by w grę wchodziła dla lepszego komfortu czytania? :-)
Do tego, aby móc nazwać się webmaster jeszcze lata świetle nauki przede mną:) Widać u Ciebie, że wszystko co robisz, robisz świetnie - wystarczy spojrzeć na Twoje zdjęcia!
OdpowiedzUsuńOdnośnie czcionki to okazuje się, że dobrze wyświetla się na google chrome, a na innych przeglądarkach klops. Muszę się tym szybko zająć - dzięki!
dziękuje za tego posta :) bardzo motywujący do dalszej pracy przynajmniej dla mnie :)
OdpowiedzUsuńu mnie było tak: jak urodziłąm córeczkę,po macierzyńskim niemiałąm powrotu do pracy- wiadomo: młoda mama jest niepotrzebna, niebedzie dyspozycyjna...załamałam się...ciągle tylko z dzieckiem w domu, znajomi pozostali nieliczni->czytaj dosłownie 4-5 osób :( i postanowiałm coś zrobić, czymś się zająć oprócz macierzyńśtwa....założyłam bloga, zaczełam "przygodę " z decoupage, zaczełam odnosić w tej dziedzinie małe sukcesy (wygrywać wyzwania blogowe, konkursy) ,poznałam wiele ciekawych osób...teraz zajełam się filcowaniem na sucho i tworzenie misiów sprawia mi ogromną przyjemność i chciałabym tym zająć się już na poważnie, tymbardziej ,że głowa pełan jest pomysłów!!! może się uda :) szuakm też pracy bo córeczka w maju kończy 2 lata więc chciałąbym zawodowo sie też znów "rozwijać", a marzeniem byłoby znalezienie pracy powiązanej z moimi zainteresowaniami i pasją :)
Dziękuję :-))). Do webmastera w typowym tego słowa znaczeniu mi też jeszcze daleko, bo cały czas tworzę metodą prób i błędów, a kuszą mnie strony z systemem zarządzania treścią cms. Jestem więc na etapie szukania szkolenia w tym zakresie, bo pomimo wielu prób, sama nie jestem w stanie dojść do zadowalających rezultatów.
OdpowiedzUsuńTeraz z tą czcionką o niebo lepiej :-).
Piękne słowa! Bardzo osobiście, życiowo, takie teksty i osoby lubię:)
OdpowiedzUsuńRefleksyjny ten post.. pozostawiam sobie do przemyślenia.. Dziękuję!
OdpowiedzUsuńRewelacyjny tekst! Jest mi bardzo miło, że zainspirowałam Cię do napisania tak budującego posta!
OdpowiedzUsuńP.S. Ty motywujesz mnie odkąd trafiłam na twojego bloga! Bardzo Ci dziękuję za to!
Pięknie to wszystko napisałaś! Bardzo inspirujący wpis. Tak się składa, że ja jestem już po 30-stce, a w zasadzie blisko 40-stki i wkrótce będę musiała podjąć życiową decyzję. Musze się do tego psychicznie przygotować - takie wpisy na pewno mi pomagają, dodają wiary w to, ze jak się chce i wierzy w sukces, to można to osiągnąć :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńmasz rację czasami hobby, pasja i nasz pomysł na życie i wolny czas pojawia się gdy go nie szukamy albo nawet nie czekamy.. U mnie takim bodźcem był chyba krok od depresji spowodowany niepłodnością. Założyłam bloga by mieć się gdzie wygadac. To było moją terapią. Teraz blog ma ponad 2 lata i jest moim nałogiem. Poczatkowo byl tylko o leczeniu i staraniu o dziecko. Potem doszedł temat budowy domu, wykańczania go, urządzania. Czasami pisalam cos o pracy i naszym zyciu. Gdy udalo sie zajsc w ciaze blog przeistoczyl sie w pamietnik ciąży a teraz jest o macierzyństwie i naszej codziennosci z kredytem hipotecznym i wyczekana corcia. Blog sie rozwija. Lada moment stuknie mu milion odslon. Teraz przezywa wielkie zmiany. I to miedzy innymi tez dzieki Tobie. Juz dawno myslalam o wlasnej domenie, ale potrzebowalam bodzca. Skonczylo mi sie miejsce na dysku na blog.pl i powiedzialam dosc. Pod ostatnim wpisem zapytalam Cie o moj baner na blogu. Teraz zarowno on jak i blog przeszedl lekkie zmiany. Mam nadzieje ze moi czytelnicy sie odnajda. Tobie chcialam podziekowac za inspirowanie i zachecanie by zmieniac ulepszac i dzialac. Bo blog to najfajniejszy nałóg jaki można miec. :) Dziękuje i pozdrawiam. Jak mozesz wlec i teraz na sekunde zobaczyc czy jest lepie. a wszytskich zainteresowanych zapraszam na swiezutki wpis o pomysłach na prezenty dla Babci i Dziadka
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam Aga z http://makeonewish.pl/
O jak ja lubie czytać takie mądre osoby :) Wszystkim, którzy szukają pomysłu na siebie gorąco polecam kartkę papieru, ołówek i odpowiedź na pytanie "W czym jestem dobra/dobry". Czasami trzeba o czymś nie tylko intensywnie myśleć, ale własne myśli zobaczyć czarno na białym ;)
OdpowiedzUsuńFajny wpis. Też szukam swojej drogi. Nawet powiedziałabym, że nad nią pracuję ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. W zeszłym roku miałam przerwę w pisaniu i powoli wracam do stałego blogowania. Trochę zagubiona jestem w tym wszystkim, ale chyba już wiem czego chcę i do czego zmierzam. Wpadam do CIebie regularnie, a odkryłam Cię niedawno :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się udało i udaje i podoba mi się to, co napisałaś w wielu punktach. Np. że nie trzeba się poddawać modzie na samospełnienie, jeśli czuje się dobrze, tam gdzie się jest. Że trzeba pracować i tutaj życzę Ci, żeby nie zabrakło motywacji. A najbardziej podoba mi się to, że napisałaś, że kilka miesięcy temu nie myślałaś, że będziesz tu gdzie jesteś, a pomyśl jaka niespodzianka czeka Cię za kolejne kilka miesięcy. Utożsamiam się z tą myślą, bo również taką żyję. Nie jest idealnie, ale nigdy nie myślałam, że będzie tak ciekawie, jak jest teraz :) A zapowiada się jeszcze ciekawiej. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twojego bloga! To skarbnica motywacji, inspiracji i pomysłów. Szkoda, ze odkryłam go dopiero teraz i o tak późnej porze, kiedy należałoby iść spać :)
OdpowiedzUsuńMając 21 lata, kończąc właśnie pierwszy stopień studiów nie wiem co tak naprawdę chciałabym robić w życiu, trochę to demotywujące, bo gdy nie mam określonego celu, to do czego mam dążyć i o co się starać?
Bardzo się cieszę, że odnalazłaś to, w czym się spełniasz i muszę przyznać, że wychodzi Ci to bardzo dobrze :)
pozdrawiam! M
Ja mam wyznaczone małe cele i staram się do nich dążyć :) Z czasem pewnie przyjdą i te większe :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDroga do sukcesu jest pełna zakrętów :) Grunt to na koniec wyjść na prostą :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Twój post, przede wszystkim za szczerość i ciepło. Cieszę się, że znalazłaś swoje miejsce. Najważniejsze, to żyć w zgodzie z sobą, realizować się i nie odkładać marzeń na bok. Robisz naprawdę ważną i fajną rzecz - inspirujesz wiele osób, w tym mnie! Zmotywowałaś mnie do działania i ja również założyłam bloga... nie chcę się na razie nim chwalić, bo jestem dopiero na początku drogi, zresztą moja strona ma raczej zasięg lokalny. Ale najważniejsze dla mnie jest to, że mogę czasem oderwać się od codziennych obowiązków i porobić coś, co sprawia mi przyjemność, nawet jak nie mam z tego dodatkowych korzyści. No i uczę się nowych rzeczy! Często sięgam po wskazówki zamieszczone na Twoim blogu. Bardzo Ci dziękuję i życzę sukcesów, spełnienia i radości z życia! :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że też uda mi się odnaleźć swoją drogę. Mniej więcej wiem co chciałabym robić, ale z realizacją jak zawsze jest najgorzej.
OdpowiedzUsuńP.S Chciałam Ci podziękować za tutorial jak zrobić pokrowiec na kanapę/fotel dzięki niemu odmieniłam trochę swoje kanapy. Jeśli chciałabyś zobaczyć to możesz do mnie zerknąć. :)
Byłam zobaczyć Twoje stare-nowe kanapy. Świetna robota! Najczęściej do realizacji dochodzi, gdy pojawi się jakiś katalizator. U mnie to jest chęć pracowania w domu w wybranych przeze mnie godzinach ze względu na dzieci. Czasami musimy stanąć pod murem, aby się zmobilizować i tej mobilizacji Tobie życzę!
OdpowiedzUsuńJulitko, miło mi Cię tu widzieć! Cieszę się, że założyłaś bloga i mam nadzieję,że przyjdzie czas, że się nim pochwalisz. Fajnie, że moje porady trochę pomagają i motywują. Jeśli będziesz miała pytania to pisz!
OdpowiedzUsuńPodpisuję się w 100%!:)
OdpowiedzUsuńOsiąganie tych małych pozwala uwierzyć w siebie i w swoją moc, a wtedy już nic Cię nie zatrzyma!:)
OdpowiedzUsuńNie można znaleźć pomysłu na siebie z dnia na dzień. Warto próbować różnych rzeczy, aż w końcu trafi się na TO co cieszy i sprawia przyjemność długodystansowo:)
OdpowiedzUsuńMyśl o tym gdzie mogę być za kolejne 6 miesięcy przyprawia mnie o przyjemny dreszcz, ale żeby nie stanąć w miejscu iść na przód`skupiam się na każdym kolejnym dniu. Spełnienia życzę!
OdpowiedzUsuńUważaj - to uzależnia!:)
OdpowiedzUsuńSzczęściu trzeba w końcu pomóc i "trochę" popracować:) Wytrwałości życzę!
OdpowiedzUsuńTo już dobry początek i nie bój się go modyfikować bo to on ma pasować do Ciebie a nie Ty do niego:) Powodzenia kochana!
OdpowiedzUsuńDokładnie!
OdpowiedzUsuńCzytając to co napisałaś uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Blogowanie pozwoliło Ci uwolnić emocje i nie dopuściło do depresji, choć jak piszesz było blisko. Wcale się nie dziwię bo wiem, że czas podczas oczekiwania na ciążę potrafi być frustrujący, a gdy podejrzewa się niepłodność to jest koszmar dla kogoś kto pragnie z całych sił usłyszeć tupot małych stóp w domu. Jeśli chodzi o bloga do całość wygląda bardzo dobrze i spójnie. Sama noszę się ze zmianami, zaczęłam nawet już projektować, ale boję się bardzo Waszego odbioru mam ochotę na zupełną zmianą motywu przewodniego i boję się, że jak je wprowadzę to zwątpicie czy trafiliście w to samo miejsce:) Wracając jednak do Ciebie i banera. Dobrze kombinujesz, jednak po zmianach mam wrażenie, że baner nie pasuje do nowego stylu Twojego bloga. Widziałabym tam teraz coś innego. Mniej romantycznego, a bardziej stylowego, ale nadal prostego.
OdpowiedzUsuńAż zadrżałam bo "życiowa decyzja" brzmi bardzo poważnie i wiąże się z wyjściem poza swoją strefę komfortu, a to jest bardzo trudne i nieprzyjemne. Z drugiej strony bez tego zwykle ciężko coś osiągnąć. Życzę powodzenia i odwagi!
OdpowiedzUsuńNigdy nie wiemy gdzie znajdziemy inspirację. Sama dopiero się tego uczę, aby bardziej uważnie przyglądać się temu co spotyka mnie na co dzień.
OdpowiedzUsuńWierzę, że pasja może stać się pracą i tego Ci życzę. Będąc mamą to właśnie dzieci mnie motywują do tego, aby zmienić życie choć odczuwam strach przed rezygnacją ze stałej pracy. Powodzenia Ci życzę kochana!
OdpowiedzUsuńWszystkiego nie można robić -ta myśl mnie prześladuje. Jednak wiem, że ja nie potrafię robić tylko jednej rzeczy. Potrzebuję różnych aktywności bo inaczej się nudzę za szybko. W głowie kolejne pomysły, które chciałabym wprowadzić, a z drugiej strony zastanawiam się czy nie chcę się za bardzo rozdrabniać. Tłumaczę sobie, że to nie rozdrabnianie się a dywersyfikacja ryzyka!:)
OdpowiedzUsuńZ czcionką się tę już uporałam, mam nadzieję, że jest ok. Życzę CI kochana, abyś zalazła swoją drogę, ale nie spinaj się za bardzo bo wtedy zamiast cieszyć się tym wszystkim tylko się stresujemy, że za wolno, że za mało - coś o tym wiem:)
OdpowiedzUsuńNie ma co rozpamiętywać i sobie wyrzucać bo to niczego nie zmieni, a odbiera siły i czas na zajęciem się tym co jest tu i teraz. Myślę, że nie będziesz potrzebowała lat, aby napisać taki post. Mi wystarczyło 5 miesięcy regularnej pracy, aby coś zaczęło się dziać i każdy kolejny jest lepszy. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńUlżyło mi! Zewsząd atakują rady, aby nie pisać przydługo. Ma być prosto, kolorowo i krótko. Tyle, że takie rady nie uwzględniają tego, że ja mam takich świetnych czytelników!!!:)
OdpowiedzUsuńMiód na moje serce. To mnie zawsze tak cieszy jak czytam, że pomogłam pośrednio komuś. Aj! Jak czytam o czym piszesz, o Twoim zajęciu to przyszła mi do głowy "mobilna kosmetyczka". Myślisz, że mogłabyś tak działać?
OdpowiedzUsuńDziękuję :D
OdpowiedzUsuńTak! czcionka jest już ekstra ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa, wezmę je sobie do serca, bo na chwilę obecną już przyszło mi "odchorowywać" pisanie inżynierki - pierwszy raz w życiu mam zawroty głowy od przemęczenia i ślęczenia przed komputerem. Potrzebuję detoksu, którego teraz nie mogę sobie zafundować ;(
Karola, naprawdę pięknie i klarownie opisałaś swoją historię. na pewno zainspiruje ona twoje czytelniczki. Mnie bardzo pomogłaś swoimi radami dotyczące stworzenia bloga. Mój dopiero raczkuje, mam niewiele odsłon, ale nie będę się poddawała,może w końcu znajdę czytelników. Dzięki Twoim jasnym wskazówkom zrobiłam logo, baner, wyśrodkowałam je, itd. Trochę czasu mi to zajęło, ale jestem zadowolona z pierwszych efektów-dodam,że z informatyki jestm noga:) Jesli masz czas i ochotę zerknij na "dzieło" twojej uczennicy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Edyta z bloga
acalmliving.blogspot.com
Dziękuję - życzenia na pewno się przydadzą! Świetnie to ujęłaś - moja decyzja dokładnie wiąże się z "wyjściem poza sferę komfortu" - w moim przypadku jest to komfort finansowy, ale i osobisty. Mogę dużo stracić albo zyskać nowe, ciekawsze życie, które znowu pokocham <3
OdpowiedzUsuńKarolina, dalas mi motywujacego kopa, wazne by pracowac nad waznymi rzeczami, sama tak jak ty siedze na macierzynskim i zastanawiam sie jaka droge zawodowa obiore po nim, ale ja poki co wciaz szukam. Pozdrawiam serdecznie Beata
OdpowiedzUsuńMyślałam o tym kiedyś, ale to zdecydowanie nie dla mnie. Mam problemy z kręgosłupem i stanowisko pracy muszę mieć odpowiednio dostosowane, a wiadomo, w każdym miejscu są inne warunki. Po za tym wolę to robić czysto hobbistycznie, bo gdy staje się to obowiązkiem przestaje mnie tak kręcić.
OdpowiedzUsuńtakiego tekstu potrzebowałam! a trafiłam tutaj całkowicie przypadkiem i już wiem, że zostaje na dłużej!
OdpowiedzUsuńCiekawa była ta Twoja drogą do sukcesu. Zazwyczaj dużo dzieje się przypadkiem i w momencie gdy się tego nie spodziewamy ja również liczę na to liczę:) Karola powodzenia dalej w realizacji Twojego planu!
OdpowiedzUsuńMnie aż z emocji jak przeczytałam brzuch rozbolał :)) takich pozytywnych :) Ja po prostu potrafię tak bardzo wczuć się w rolę piszącego/opowiadającego :) Tworzysz świetne miejsce w sieci, Twój jest jednym z moich ulubionych. Szczerze ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPięknie powiedziane! :) Nigdy nie wiadomo, które choćby najmniejsze hobby przerodzi się w życiową pasję, a potem może i w sposób na życie. Dlatego trzeba próbować, nie oczekując od razu spektakularnych efektów, tylko tak dla siebie, dla przyjemności :)
OdpowiedzUsuńHmm nie wiem co się stało? Było tu tyle komenatrzy, ja też tu pisałam wcześniej i nie widzę teraz zadnego (?)
OdpowiedzUsuńJestem tu pierwszy raz i bardzo mi się tu podoba, a ten wpis jest bardzo inspirujący. Też szukam pomysłu na siebie, ale coraz bardziej on mi się klaruje :)
OdpowiedzUsuńWpadłam tu przypadkiem, ale warto było. Świetny wpis. Ja mimo, ze mam juz 4 dyszki na koncie, wciąż szukam swojej drogi, a właściwie to czekam aż na nią wejdę. Absolutnie nie miałam i nie mam pomysłu na siebie, by być w pełni szcześliwą. Żal ...
OdpowiedzUsuń