Zacznę od tego, że tydzień temu byłam w markecie budowlanym. Szukałam czegoś czym okleję szafki kuchenne (do tej pory nic nie ruszyło się w kwestii kuchni). Wjechałam ruchomymi schodami na pierwsze piętro - prosto na dział z lampami ogrodowymi. Moim oczom ukazała się spora wystawa przeróżnych lamp stojących, wiszących i kinkietów.Wtedy dostałam olśnienia - "To jest to czego potrzebuję!". Zastanawiałam się od dłuższego czasu jakie lampy powiesić w pokoju dziennym. Gdy je zobaczyłam wiedziałam, że to będą one. Ich dodatkowym atutem jest cena (ok 20 zł za sztukę). Wczoraj Luby je zamontował, a ja okleiłam szybki folią matującą i skróciłam łańcuszki.
Wczoraj postanowiłam zabrać się za porządki w pokoju w którym po przeprowadzce stoją jeszcze nierozpakowane kartony. Otworzyłam pierwszy z brzegu, aby go opróżnić. Na samym wierzchu leżała moja stara żółta ramka. Tym sposobem porządki zakończyły się, ponieważ nie mogłam oprzeć się przerobieniu ramki. Tymczasowo umieściłam w niej kopię okładki płyty Jimiego Hendrixa - lubię tę grafikę i kolory.
Fajny pomysł z ogrodowymi lampami w pokoju dziennym:-) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhehe mam 2 ogrodowe kinkiety w przedpokoju - nic mi się nie podobało a jak się podobało to cenowo nie bardzo. Na jednym machnęłam witrażyk farbami witrażowymi, bo chciałam zobaczyc jaki da efekt. Pokazywać nie będę, bo przedpokój w mieszkaniu mam obłędnie brzydki ;-)
OdpowiedzUsuńFlorentyna - dziękuję
OdpowiedzUsuńBestyjeczko - dobrze wiedzieć, że jest jeszcze ktoś kto ma podobne pomysły:)
lampy ogrodowe wyglądają naprawdę świetnie, ja nadal mam żarówki w przedpokoju :)
OdpowiedzUsuńa ramka wyszła super, zdolna jesteś! zdradź co jej zrobiłaś? ;)
Fux - właściwie te lampy to pierwsze, które zawisły. W pozostałych pokojach też mam żarówki. Z ramką prosta sprawa. Przetarłam papierem ściernych, następnie gąbeczką nałożyłam farbę arylową "wenge". Jak wyschła - rozwodnioną białą akrylówką pomaziałam i po wyschnięciu przetarłam znów papierem, aby biały kolor został tylko w rowkach. Były dla mnie trochę za białe, więc namoczyłam delikatnie gąbkę brudną od wenge i pomaziałam trochę znowu - gotowe:) Robiłam na wyczucie.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za urzadzanie twojego M i chetnie bede zagladac, BuziakI! :))
OdpowiedzUsuń