Bluzgi kreatywne

17 gru 2014


Przeklinacie regularnie czy tylko w bardzo silnych emocjach? A może nigdy się Wam to nie zdarza? Nie powiem, że robię to ciągle, ale chyba jednak za często. Za często jak na mamę wychowującą dwójkę dzieci. Z resztą nie tylko ja:


M gra. Zabili go. Kolejny raz. I co? "Fa*k!" 
Gniewko wylał na siebie wodę. I co? "Fa*k!" 
Ja: "Gniewko, mówi się ojej."
Gniewko upuścił zabawkę. I co? "Fa*k, ojej!"

Tak więc u nas pierwszym wprowadzonym zamiennikiem stało się "Ojej". Na szczęście przyjęło się dość szybko i po kilku dniach, gdy Gniewkowi przydarzy się coś nieoczekiwanego pada samo "Ojej!"

To na tą chwilę u nas jedyna anegdota w której bohaterami są bluzgi i dzieci. Jestem jednak pewna, że też macie takie w swoim arsenale. Nic chlubnego, ale chyba powszechnego(?) Dzisiaj dzień bez przekleństw więc podzielcie się swoimi historiami i pocieszcie mnie, że nie tylko my jesteśmy "złymi" rodzicami! Jakie zamienniki u Was się przyjęły?

Pozwolę sobie zaktualizować ten post o Wasze zamienniki.


--------------------------------------------------------------------
Kreatywne kobitki moje! Przypominam, że jeszcze do jutra linkujemy świątecznie więc te z Was, które to przeoczyły serdecznie zapraszam, a tym z Was, które już się przyłączyły bardzo dziękuję. Nie spodziewałam się aż takiego odzewu!




Jeśli podoba Ci się ten wpis podziel się nim i/lub śledź mnie, aby być na bieżąco.

15 komentarzy:

  1. W moim rodzinnym domu nigdy się nie przeklinało, więc i ja nie przeklinam. Starsznie irytuje mnie moja kuzynka, jej rodzice i mąż, którzy na stale wprowadzili do słownika życia codziennego przekleństwa. Używają ich fakycznie jak coś nie pójdzie po ich myśli, ale właśnie w takim przypadku lepiej użyć ojej czy innego zamiennika.
    Pamiętam zabawną historie z życia mojej siostrzenicy, gdy miała 2/3 latka. Kilka lat temu TVN miał ramówkę gdzie z górki na nartach zjeżdżał renifer (chyba renifer) i krzyczał juhuuuu. W pierwszy dzień świąt była u nas cała rodzina, ktoś włączył TVN leciała ta reklama a moja siostrzenica zamiast juhuuuu głośno krzyknęła huuu juuuu (cała rodzina w śmiech i kilka sekund później konsternacja).

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy to czasem nie dziś jest dzień bez przeklinania?
    Niestety znana jestem z tego, że potrafię siarczyście zakląć.
    Oczywiście później biję się w pierś i żałuję.
    Walczę, walczę, ale ciężko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi się zdarza tylko podczas silnych emocji - niestety. Moja młodsza siostra (młodsza o 11 lat) kiedy ja miałam lat 16,a ona 5,podsłuchała moją rozmowę telefoniczną,gdzie niestety padły przekleństwa,mała to podłapała,a kiedy mama wróciła do domu,siostra stanęła na przeciwko niej i powiedziała "ku*wa". Mój błąd polegał na tym,że nie sądziłam,że tak małe dziecko potrafi wyłapać takie słowa i pozwoliłam jej podsłuchiwać rozmowę dalej. Na szczęście taki incydent powtórzył się tylko raz,a moja mam do tej pory jest w szoku skąd moja siostra takie słowo wynalazła ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas nie ma tego problemu, bo nikt w domu nie przeklina. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeszłam w życiu przez wszystkie etapy - kompletną abstynencję od wulgaryzmów, klnięcie jak szewc, sporadyczne wulgaryzmy w chwilach silnego wzburzenia... Aż do czasu, gdy okazało się, że mój Mężczyzna ma alergię na przeklinające kobiety (a i sam też nie przeklina) - sprzeczki, które wynikały z krótkiego "i ch*j" szybko wyleczyły mnie z przeklinania na amen :P Obecnie kurde, kurka, cholera - tyle mi wystarcza.

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Fajny pomysł no post :-) U nas pierwszy raz był ok. 3,5 roku temu - spisałam na pamiątkę "Opowiadanie o koszyczku" link o tu : http://justynamdmx.blogspot.co.uk/2012/02/walentynki-z-mdmx.html, na co dzień raczej nie zdarza się dzieckom z czymś wystrzelić, chyba, że towarzyszą temu prawdziwe emocje. Ot na przykład będąc na wakacjach w Turcji wybraliśmy się na eko-adventure, czyli wyprawa jeepami po naprawdę stromych zboczach, do tego bitwa wodna - istne szaleństwo... dzieciaki były pod wrażeniem, a Gabryś w pewnym momencie posumował to słowami, nie jestem do końca pewna, ale cos w stylu "This is fucking awsome", OMG - to już padło z naszych ust. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Nasi chłopcy siedzieli kiedyś z dziadkami, a w telewizji padło kur..., Bartuś ze stoickim spokojem do dziadków "a tata tak mówi w samochodzie jak się na jakiegoś idiotę zdenerwuje" ;) jak się mąż dowiedział to momentalnie złagodził wybuchy, u nas o dziwo tylko podczas jazdy samochodem dochodziło do takich emocji :?

    OdpowiedzUsuń
  8. Teraz się pilnuję, ale myślę, że są sytuacje w których sprawdzi się tylko porządny siarczysty bluzg wycedzony przez zęby, dlatego w myślach czasem wiązankę puszczę, a na głos cedzę: "Jej!". Starszy raz wypalił mi w stronę młodszego: "kul.., młody, ręce opadają", zaraz po wizycie na placu budowy. Mama zachwycona pokazywała dźwigi, koparki, beroniarki, rusztowania a dziecię chłonęło tymczasem mowę potoczną pracowników;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak to się dzieje, że najszybciej uczą się tego czego nie chcemy ich nauczyć?:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Podziwiam szczerze. U nas może nie ma tragedii, ale popracować nad sobą trzeba:)

    OdpowiedzUsuń
  11. To taki nawyk, który trudno wyplenić....:)

    OdpowiedzUsuń
  12. ślicznie ma na imię Twój starszy syn !!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Fakt, jak sobie wyrobimy odruch warunkowy, to tak już zostanie. Niektóre dzieci na pewnym etapie bardzo dużo przeklinają, a kiedy rodzice nie reagują na ich słownictwo, nagle przestają. Znam to z obserwacji :)

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad. Każdy komentarz napędza do działania i dodaje skrzydeł. Właśnie Twój głos chcę usłyszeć!